Gdy porównujemy dwie dyscypliny, jakimi są medycyna estetyczna i ziołolecznictwo, to w pierwszej chwili dochodzimy do wniosku, że mamy podobną dysproporcję, jak pomiędzy niebem a ziemią. Przecież ta pierwsza kojarzy się z nowoczesnością i efektywnością. Myśląc o niej, wizualizujemy sobie sterylne gabinety i salony kosmetyczne, zaawansowane technologicznie maszyny i nowatorskie metody leczenia.
Ziołolecznictwu natomiast przypisuje archaiczne i niekoniecznie bezpieczne metody uzyskiwania zdrowego wyglądu i leczenia różnego rodzaju schorzeń. Niektórzy nawet twierdzą, że ta sztuka trąci nieco czarną magią i prędzej wiąże się z zabobonami, niż skuteczną formą terapii. Tymczasem obydwie te dziedziny mają ze sobą więcej wspólnego, niż początkowo można przypuszczać.
Połączenie nowoczesności i wypróbowanych składników
Medycyna estetyczna skutecznie zaadaptowała do swoich celów wiele roślin, wykazujących pozytywny wpływ na funkcjonowanie naszego organizmu. Wystarczy sięgnąć po kosmetyki wiodących producentów, by przekonać się, że powstały na bazie następujących ziół:
- rumianku – jego wyciąg likwiduje podrażnienia skóry, wzmacnia naczynia krwionośne, działa bakteriobójczo oraz przeciwalergicznie;
- nagietka – zapobiega wysuszaniu cery i regeneruje jej uszkodzenia, świetnie nawilża, działa przeciwzapalnie;
- aloesu – oczyszcza z toksyn, odbudowuje komórki, utrzymuje prawidłowe ph skóry, pobudza produkcję kolagenu i kolastyny.
Powyższe przykłady doskonale ilustrują, że warto korzystać z naturalnych składników. Często przynoszą one bardzo satysfakcjonujące efekty.